Karteczkowo

dziś będzie. Znów cardlift równoległy na Scrappassion:) Oj, nie było łatwo tym razem! Obie propozycje UHKa były dość.... ekstrawaganckie? Nie, to nie jest dobre słowo, ale innego w danej chwili znaleźć nie mogę [trzeba chyba więcej książek czytać, a nie papierzyć;)]. Z pierwszej nawet chciałam zrezygnować, bo wydawała mi się taka zupełnie nie w moim stylu ale jak się troszkę zawzięłam, wyszło mi to:

Jestem zadowolona z tego, że udało mi się wykorzystać pozornie kiczowate, satynowe listki. Pozornie, bo potuszowane zgniłozielonym tuszem - nabrały całkiem porządnego wyglądu:).

Druga liftowana kartka okazała się dla mnie wyzwaniem "przydasiowym". Oryginał, który poczyniła Asia Wu jest bowiem w cudnie pastelowych fioletach, a jedyny karton w paski u mnie na stanie - jest bordowy. Tak więc moja wersja nie jest pastelowa wcale, nawet jak próbowałam jej agresywność złamać odrobiną beżu oraz różu.

Gdy na nią teraz patrzę, to wiem, że swirle raczej trzeba było odbić na różowym papierze ale cóż - jest jak jest i tak pozostanie:)

Coraz lepiej wychodzi mi "kancerowanie" i niszczenie papieru:)
Aaaaa, zapomniałabym - jak się odnajdujecie w nowych kolorach tegoż bloga? Tamte były zdecydowanie za ciemne i dość ciężkawe - zmieniłam i dodałam kolorów tu i tam...

3 komentarze:

  1. piekności...ja tylko patrze i wzdycham....aaaach.....:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brises, bo Ty się wogóle rozwijasz w ekspresowym tempie!! Świetne kartki!!!

    a stronka? - no w oczach pojaśniało:-)))

    ale tamten kolorek też był bardzo przytulny - zwłaszcza jak się po nocach do Ciebie zaglądało :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, dziękuję, dziękuję:) Jeszcze troszkę "uprzytulnię" mój blog, mam pewien pomysł ale...szaaa

    OdpowiedzUsuń

Miło mi jest, gdy zostawisz dobre słowo...

Copyright © SO COLORS , Blogger