Widzę, że

mój wczorajszy post po wielu usilnych próbach opublikowania go, pojawił się dwa razy:) Echchch... Dziś ponownie wsiedliśmy do "pociągu rakiety" i myknęliśmy do Szanghaju. To ostatnie miasto, które znalazło się w planach naszej wycieczki.
Niewątpliwie, Szanghaj jest wielki... Dotarcie metrem do hotelu zajęło nam więcej czasu niż przyjazd pociągiem z Hang Zhou. Jest tu znacznie tłoczniej niż w Pekinie ale jako turyści, czujemy się nie zauważanie lub zauważani jedynie z lekka, przez starsze osoby i to akurat - bardzo nam odpowiada. Powoli dobiega końca nasza wędrówka i myślę, że to dobrze. Jeszcze chwila i pewnie eksplodowałabym w tym hałaśliwym i lepkim tłumie, bez cienia szansy na jakiekolwiek porozumienie. Wczoraj wieczorem, jeszcze w Hang Zhou, poszliśmy do hotelowej knajpki. Wszyscy nas bardzo zapraszali, kłaniali się w pas. Od razu zielona herbatka na stole, talerze... Podchodzi uśmiechnięta dziewuszka, podaje kartę i... uuups... same "krzaczki" - ło matko! Weź i coś zamów? Ł. na to: pełna ruletka, czy wracamy do pokoju? Ryzyko jest duże, raz nam się trafił królik z chili [na zdjęciu wcale nie wyglądał jak z chili] i był nie do przełknięcia. Na szczęście dla nas , dość szybko pojawia się dodatkowe wsparcie w postaci drugiej dziewuszki z kulejącym angielskim. Ł. zamawiał zupę z wołowiną, ryż z kurczakiem, jakieś ciepłe warzywa [ja chciałam szpinak ale pani nie rozumiała, więc daliśmy im wolny wybór] Dostajemy: rosół, wołowinę w cebuli i papryce, ryż i ... szpinak!!! Było przepysznie i kolejny raz okazało się, że najprzyjemniejsze smaki odnajdujemy w maleńkich jadłodajniach i pewnie na długo zostaną nam w pamięci. Ł. zawłaszcza zachwycał się wołowiną, która jeszcze smażyła się na desce jak ją pani wniosła. Ja byłam lekko przerażona jak w wazie z zupą znalazłam całą kurzą głowę, z dziobem włącznie;) I tak to jest w Chinach... albo "dogadasz się" na migi albo nic nie kupisz. Ale spokojna głowa, my przywieziemy pyszną zieloną herbatę:)

5 komentarzy:

  1. Uch!!! Jem właśnie kozi ser i aż się wzdrygnęłam na tą kurzą główkę! :-) Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Wracajcie szczęśliwie, bo już za Tobą tęsknię ;-)
    Buziole

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, to ja się pisze na prawdziwa chińską zielona herbatę!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. pyszna jest Chinska zielona herbata, troche inaczej smakuje niz "niby" nasza zielona:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj ależ przygody, ciagle musicie być 100% sprawni umysłowo, żadnego zapomnienia hihii ale piekne chwile

    OdpowiedzUsuń

Miło mi jest, gdy zostawisz dobre słowo...

Copyright © SO COLORS , Blogger