Kraków...
"Natychałam się" Krakowem bardzo...
Najpierw zagubieniem delikatnym na dworcu Kraków Główny, bo jak to zwykle u mnie bywa - odnajdowałam się baaaaaaaaardzo powoli...
Potem "natychałam się" uściskiem ze Słynną Adą, która przygarnęła mnie pod Swój niezwykle gościnny dach...
Potem "natychałam się" jeszcze wieloma innymi uściskami, buziakami, słowami i czułościami wszelakimi...
Były też i zakupy z natchnieniem w tle... co ja mówię- to był istny zakupoholizm, oczywiście:)
No i jeszcze Krakowem się "natychałam", jego zapachem w niedzielne południe, szarlotką w kafejce na rynku i w ogóle...
Noooo, co tu dużo mówić - cudnie było!
Bardzo, bardzo wam wszystkim dziękuję!!!!
Dostałam też małe cudeńka, które z przyjemnością wielką pokazuję...
Potem "natychałam się" uściskiem ze Słynną Adą, która przygarnęła mnie pod Swój niezwykle gościnny dach...
Potem "natychałam się" jeszcze wieloma innymi uściskami, buziakami, słowami i czułościami wszelakimi...
Były też i zakupy z natchnieniem w tle... co ja mówię- to był istny zakupoholizm, oczywiście:)
No i jeszcze Krakowem się "natychałam", jego zapachem w niedzielne południe, szarlotką w kafejce na rynku i w ogóle...
Noooo, co tu dużo mówić - cudnie było!
Bardzo, bardzo wam wszystkim dziękuję!!!!
Dostałam też małe cudeńka, które z przyjemnością wielką pokazuję...
Niezwykła kartka Leny_WZ, absolutnie cudownie kolorowa...
Wspaniałe męskie serduszka dla mnie i mojego Ł. za "wspaniałomyślne wypuszczenie żony z domu"...
Zrobione dla nas przez Słynną Adę - Awido
I jeszcze scrapuszko oraz prześliczne kolczyki...
Bo taką właśnie niespodzianką zaskoczyła mnie Jagodzianka...
Poznałam też wreszcie Peninię o jakże ciepłych, anielskich oczach, Mollę szalejącą w Japońskim składzie papieru - ach te japońskie papiery...
Spotkałam się z wieloma osobami, których blogi odwiedzam po sąsiedzku i ściskam JE wszystkie raz jeszcze.
DZIĘKUJĘ!
Wspaniałe męskie serduszka dla mnie i mojego Ł. za "wspaniałomyślne wypuszczenie żony z domu"...
Zrobione dla nas przez Słynną Adę - Awido
I jeszcze scrapuszko oraz prześliczne kolczyki...
Bo taką właśnie niespodzianką zaskoczyła mnie Jagodzianka...
Poznałam też wreszcie Peninię o jakże ciepłych, anielskich oczach, Mollę szalejącą w Japońskim składzie papieru - ach te japońskie papiery...
Spotkałam się z wieloma osobami, których blogi odwiedzam po sąsiedzku i ściskam JE wszystkie raz jeszcze.
DZIĘKUJĘ!
Ech! żałuję, że nie mogłam tam z Wami być :(((
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Zazdroszczę krakowskich wrażeń, podziwiam prezenty :)
OdpowiedzUsuńBrises, jeszcze raz pięknie dziękuję za przesliczną kartkę:-) Super było Cię zobaczyć z bliska, pozdrawiam ciepło:-)
OdpowiedzUsuńOch Aneczko!!!!
OdpowiedzUsuńale ja się cieszę, że mogłyśmy znowu się wyściskać!!!!
Buziole!!!
a szkoda wielka, że cudeniek Addy nie mogłam zmacać:(
bo karteczkę Leny widziałam i tajniki kredy dzięki Wam odkryłam :)
DZIĘKI!!!
Oj, jak dobrze było Cię poznać... jak szkoda było wyjeżdżać...
OdpowiedzUsuńNoo... i w turbanach następny raz?
OdpowiedzUsuńNoooo baaaa...
OdpowiedzUsuń